piątek, 30 maja 2014

Paragraf 7



 - Elisa!
Jęknęłam głośno i szczelniej zakryłam się kołdrą.
Tak bardzo słońce.
Tak bardzo sucho w ustach.
Tak głośno.
- Elisa! – Ktoś zerwał ze mnie kołdrę i zabrał spod głowy poduszkę.
- Co jest do kurwy…- uchyliłam powieki i rozpoznałam przed sobą Lucasa. Tylko dlaczego był blady i wyglądał jakby miał kogoś zabić? – Czemu zachowujesz się jak palant?
- Gdzie jest ten pierdolony Kaulitz?!
Na te słowa gwałtownie zerwałam się z łóżka i wybiegłam z sypialni.
Kuchnia – pusto, salon – pusto. Wyjebią mnie z pracy, jak coś mu się stało. Może nawet pójdę do więzienia za niewywiązanie się obowiązków i narażenie życia osoby, która była pod moją ochroną.
- Jak wszedłeś?! – Krzyknęłam w głąb mieszkania i wyjrzałam na taras, od którego drzwi też były otwarte. Przecież nie skoczył z trzydziestego piętra! – Zamykałam drzwi na łańcuch, nikt by nie wszedł! – Wbiegłam z powrotem do swojej sypialni i zatrzymałam się przed Lucasem, który był na granicy swojej wytrzymałości. – Budynek był obstawiony, więc nie wyszedłby od tak!
- A jednak! – Wrzasnął na mnie po raz kolejny. – Drzwi były otwarte! Miałaś go pilnować!
- Lucas, ja…-spuściłam głowę i próbowałam unormować oddech, co nie było dla mnie łatwe.
- Spierdoliłaś sprawę! Wiedziałem kurwa, żeby cię z nim nie zostawiać! Zwłaszcza, że byłaś nachlana!
Upadłam na kolana i wplątałam palce we włosy.
Co się z nim stało? Dlaczego drzwi były otwarte? Przecież wiedział, że nie powinien wychodzić sam z mieszkania i nie sądzę, że zrobiłby i mi i sobie na złość.
W mojej głowie powstawały już najczarniejsze scenariusze.
Podczas wczorajszego tańca w klubie, widział nas Jeremiah. Nie wyglądałam jakbym rozmawiała z Kaulitzem o pogodzie i ewidentnie był za to wściekły. Jego żona, zaledwie po dwóch latach żałoby, zabawia się w klubie z innym facetem. Jer był bardzo zaborczym facetem i wściekał się nawet, gdy inny mężczyzna uśmiechał się do mnie, a ja dałam taki popis.
Kaulitz przeze mnie zginie. Tak jak Bian.
- Tak trudno było ci upilnować człowieka, który da się zrobić w wała w chwilę? – Złapał mnie mocno za podbródek i zmusił żebym na niego spojrzała. – Idiotę, którego doświadczony agent owinie wokół palca w moment?
- To boli – syknęłam, kiedy jego palce zacisnęły się mocniej.
- Bardziej cię zaboli, jak wyjebią cię z hukiem z FBI!
- Nikt nie wyleci. - Odetchnęłam z ulgą słysząc Kaulitza. Lucas od razu mnie puścił. – Chyba, że ty, za znęcanie się nad współpracownikiem. Szef będzie zadowolony jak się dowie? A może mam poprosić go o zrobienie ci badań psychologicznych u niezależnego lekarza?
Wokalista podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, bym mogła wstać.
- Gdzie byłeś?!
- Wydrzyj się na mnie jeszcze raz, Burnell, a nie tylko wylecisz z pracy, ale i dostaniesz w mordę od takiej cioty, czy idioty, jak ja – warknął do bruneta i podniósł mnie z ziemi. – Elisa, wysłałem ci smsa, bo nie mogłem cię dobudzić – odgarnął z mojej twarzy kosmyki. Gdy zwracał się do mnie, jego ton głosu i wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
- Wiesz, że to nie był dobry pomysł? – Objęłam się ramionami, bo nie chciałam żeby zobaczył jak się trzęsę z nerwów.
- Poprosiłem dwóch agentów, żeby poszli ze mną do delikatesów, po drugiej stronie budynku – obejrzałam go od góry do dołu. Wczoraj miał na sobie ciemne spodnie i koszulę w kratkę, a teraz stał przede mną w białym podkoszulku i jasnych, poprzecieranych fabrycznie jeansach. – Tom podrzucił mi rzeczy – zmarszczyłam czoło. – Mój brat – sprostował. – Czeka na mnie przed budynkiem, bo nie chcieli go wpuścić w portierni.
- Powiedz mu żeby wszedł, zaraz zadzwonię do ochrony żeby go wpuścili.
- On nie jest tu potrzebny.
- Lucas, zapominasz, że to moje mieszkanie…poza tym, każdemu przyda się kawa.
Pospiesznie założyłam na siebie spodenki, które leżały na fotelu i podeszłam do telefonu. Do budynku nie mógł wejść nikt, kto nie był wpisany na listę, albo nie był zaaprobowany telefonicznie w portierni. To było wygodne, bo nie musiałam się martwić niepotrzebnymi wizytami.
Weszłam do kuchni by włączyć ekspres i oniemiałam.
Na stole, w wazonie, stał bukiet z różnokolorowych frezji. Mówią, że te kwiaty to zaproszenie do flirtu, a także wyraz szacunku, uznania oraz radości. Te kwiaty kojarzyły mi się ze ślubnymi wiązankami. W każdym razie, to było miłe, dawno nie dostałam kwiatów.
- Kupiłem jeszcze rogaliki z marmoladą i czekoladą, ale chyba będzie ich za mało – odwróciłam się do Billa, który stał oparty o futrynę, z podpalonym papierosem. – Myślałem, że zjemy, jak jeszcze będziemy sami.
- Jednak jest coś w tobie z romantyka – uśmiechnęłam się i wskazałam na bukiet. – Dawno nie dostałam kwiatów.
- Tylko nie mów nic nikomu, to tajemnica – puścił mi oczko i usiadł przy stole. – W sumie, to źle zaczęliśmy znajomość.
- To prawda – podłożyłam dzbanek pod ekspres.
- Nawet nie podziękowałem ci za uratowanie mi życia. Mogę się jakoś odwdzięczyć?
- Nie daj się zabić, dopóki nie skończę z tym dupkiem, który porwał Bian i chce cię zabić.
- Przyjąłem.
Tylko dlaczego ja nie chciałam w to uwierzyć?
Jeszcze wczoraj chciał dodać moje nazwisko do swojej sex listy, a dzisiaj miła odmiana? On chyba nie wie, co to jest moralność. Jego była dziewczyna zaginęła, a on nawet się tym nie przejął. Bian mogła już nie żyć, mogła być katowana, gwałcona…Nawet ja dołuję się takimi myślami, gdzie nie byłam z nią tak blisko, jak on, jakiś czas temu. Co go wyprało z uczuć? Właściwie odpowiedź na to pytanie była łatwa.
W jego przypadku nie mogło być to nic innego jak sodówka, która za wcześnie uderzyła do głowy. Miliony dziewczyn, które byłby gotowe zrobić dosłownie wszystko, by go dotknąć, pocałować czy wskoczyć do łóżka.
Stalking. Tak, to dobre określenie.
Najwyraźniej jemu to nie przeszkadzało. Ba, nawet był ucieszony tym, że przez jego łóżko przewijało się tyle kobiet, co pojazdów na autostradzie. A co taka faneczka mogła mu zrobić potem, kiedy ochrona wyprowadzała ją z pokoju, a towarzyszyła jemu przez cały czas? To maszyna do zarabiania pieniędzy, więc wytwórnia będzie dbała o jego bezpieczeństwo, ze względu na swój portfel.
Kalkulując dalej, przez mój przeszkolony dzięki tysiącom spotkań z psychologami, mózg, stwierdzam że, Kaulitz nie ma pojęcia o prawdziwej miłości. Tej do ostatniego włożenia, w hotelowym pokoju, nie wliczamy. To nie jest ten rodzaj miłości…
Podskoczyłam, kiedy ktoś klepnął mnie w ramię. – Cześć, jestem Tom.
Rany Julek! To jest ten dzieciak, który nosił mopa na głowie i za duże szmaty?
Teraz stał przede mną brunet, z kilkoma dredami w długich włosach. Miał na sobie szare, materiałowe spodnie i białą bluzkę. O dziwo, te ubrania nie były na niego o kilka rozmiarów za duże. Skąd ta zmiana?
I w sumie, zachwycałabym się nim, gdyby nie pewna…ozdoba w jego ubraniu.
- Od kiedy szelki na broń robią za ozdobę?
- Od kiedy miałem je na sobie w DSDS.
- Miałeś kiedyś broń w ręku? – Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej i uniosłam brew. Moja postawa go nie zniechęciła.
- Hmmm…pomyślmy – podrapał się po kilkudniowym zaroście. – Tak, od 24 lat, po kilka razy dziennie – posłał mi cwany uśmiech i kontynuował. – Wielki karabin podczas sikania.
Zmierzyłam go od stóp do głów. Taki żartowniś z ciebie, Kaulitz?
Moja lekceważąca mina chyba zbiła go z tropu. Z jego twarzy zniknął głupi uśmieszek i zaczął nerwowo patrzeć, to na swojego brata, to na mnie.
- Bardzo zabawne – burknęłam i oparłam dłonie o biodra. – Szkoda tylko, że robisz sobie takie żarty z poważnej sprawy. Broń jest dla ciebie zabawką? Ty wiesz ile ludzi ginie przez nią? Nie wiem, chcesz być jakiś zajebisty, bratać się z gangami?
Nawet Lucas, który wszedł do kuchni, nie odezwał się słowem. Po naszej wcześniejszej potyczce, wolał się nie wtrącać. I prawidłowo Burnell, bo dostałbyś teraz po mordzie. Milczenie Wokalisty też mnie zaskoczyło. Pierwszy raz chyba nie wiedział, co ma powiedzieć.
Zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę w jego stronę. – Taki żarcik, Elisa.
To jak wszyscy spokojnie odetchnęli, jeszcze bardziej mnie rozbawiło. Ja to dopiero się na żarcikach znam.
- O kurwa – Tom puścił moją dłoń i złapał się za serce. – Już zastanawiałem się, którym oknem mam wyskoczyć.
- Nie masz dużego pola do popisu, tylko z tarasu, bo ściany w mieszkaniu są ze szkła. Poza tym, nie rób pod tym budynkiem miejsca kultu dla nastolatek, to spokojna dzielnica.
- Ale ta noc na pewno nie była spokojna dla pani agent – puścił mi oczko i usiadł obok brata, zabierając mu kubek z kawą.
- Taaa – spojrzałam wymownie na Lucasa. – Pójdę się ogarnąć.
Zabrałam rogalika z czekoladą i poszłam do swojego królestwa, które da mi jeszcze parę chwil wytchnienia – od pracy, od (nie)żyjącego męża, od Burnella, od Kaulitza…

„(…)teraz na nowo dotarła do niej surowa rzeczywistość i świadomość, jak trudna będzie każda chwila.”
C. Ahern „P.S. Kocham Cię

*
Korektę robiłam na szybko, więc za błędy przepraszam.

4 komentarze:

  1. Boże....no co mam ci powiedzieć.
    Krótko, nie sądzisz? Jednak sądziłam, że trochę dłużej zajmie ci napisanie tego, wnioskowałam tak z naszej rozmowy. I tak jestm zadowolona, że ci się udało to napisac :)
    Cudowna przemiana Kaulitza, oh. Nie wiem co o tym sądzić, bo mi się to na taką maskę wydaje. Wiesz, najpierw będzie miał do niej takie miłe czy coś nastawienie a potem TRACH! I moje wymarzone porno party jak się patrzy. ( Tak nadal nie zrezygnowałam z marzeń xd )
    A Tom...ciekawe jakie naboje preferuje jego karabin.
    Tak bardzo cię kocham, że to dzisiaj dodałaś. Teraz przynajmniej moje męki z chorobą zostają jakoś wynagrodzone. Kc bardzo xd
    Wiesz na co czekam i dalej będę czekać. Weeeny dużo bo ci się napewno przyda. ;))

    Ps.wybacz mi błędy ale cóż tablety to zło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinek zajął mi 2,5 strony w wordzie, postaram się nadrobić to w następnym. Też mi się wydawało, że dłużej mi zejdzie, ale udało się.
      Miły Bill, hmmm...może go polubię? ;> Nigdy nie wiadomo ty zachłanna kobieto :D Nie wiem jakie naboje preferuje Tom, ale jak zgoli Jezusową brodę to chętnie się przekonam xD
      Mnie się nie da kochać xD Jestem podłą babą, musisz mieć gorączkę :D Zdrowiej mi szybko! :*

      Usuń
    2. Zgadłaś mam gorączkę i niestety nie tylko ;-;
      Mam nadzieję że mi to nadrobisz w następnym z tą długością.
      Hah xd to jak się przekonasz jakie te naboje to daj znać xd (zawsze też możesz sama mu zgolić )swoją drogą ten miły Bill mi nie podchodzi, popsułas mi go. Lepszy był taki no taki....idiota? No mniej więcej, połapiesz się xd
      Zrobimy tak; ty ładnie mi się weźmiesz i 8 zaczniesz pisać a ja sobie grzecznie poczekam i nie będę ci truła o tym party....You know.
      Nadal bardzo kc :D ^^

      Usuń
  2. Lucas chyba ma coś z głową.
    Rozumiem, że traktuje swoją pracę bardzo poważnie. Rozumiem, że Billa trzeba chronić za wszelką cenę. Rozumiem, że może być zły na Elisę, ale... kurde, bez przesady. Żeby aż tak się na nią wydzierać?
    Ma u mnie dużego minusa. Przestaję go lubić.
    Trochę mało Toma w Twoim opowiadaniu, jakoś zawsze, gdy czytałam historie o Billu, ten Tom gdzieś się tam przewijał. Śmieszkował, żartował, latał za jakimiś babami... A tutaj go strasznie malutko i nie powiem - odrobinę mi go brakuje. Ale nadrabia swoimi żarcikami. :)

    OdpowiedzUsuń