Będę twoim światłem, zapałką, twoim płonącym słońcem,
Będę jasnością w ciemności, która sprawia że działasz.
I czuje się dobrze, i poczujemy się dobrze,
Bo dogadamy się, tak dogadamy się.
Będę to robił, jeśli ty kiedykolwiek zwątpisz,
Aż skończy się miłość, aż skończy się miłość.
Ten bezczelny uśmiech nie opuszczał jego buźki. W dodatku
zaczął śpiewać razem z radiem, które uparło się na piosenkę OneRepublic.
- I jak ja mam się skupić na drodze? – Mruknęłam do siebie i
stanęłam przed szlabanem. Czy moje hormony robią sobie ze mnie żarty, kiedy słyszą jego głos? Drogi panie parkingowy, pora otworzyć.
Gdy podjechałam do krawężnika, rozejrzałam się za Lucasem. Czekał
po drugiej stronie, zniecierpliwiony, bo kogut emitował już niebieskie światło.
Reporterzy oblegali Lange Rovera Toma, który też czekał na jakiś znak i odciągał
uwagę od nas. W bocznych oraz wstecznym lusterku nie dojrzałam tego cholernego
fotografa.
- Czemu nie jedziemy?! – Kaulitz wydarł się w aucie, żebym
usłyszała go przez muzykę. – Przecież masz pustą drogę.
- Za twoim fotelem, na podłodze, leży kogut – przyciszyłam
odrobinę radio. – Podaj mi go.
Z wielkim wytrzeszczem, który malował się na jego idealnej
buźce, sięgnął za fotel i podał mi lampę. Uchyliłam okno i uprzednio
podłączając, umieściłam go na dachu auta.
- Oszalałaś? – Zaczął sprawdzać napięcie swojego pasu
bezpieczeństwa. – Trochę obawiam się kobiety, która może tak jeździć.
- Milcz – burknęłam i włączyłam syrenę. – I zachowuj się,
jak facet, a nie jak pipa.
Mam swój ukształtowany rozum, mężczyzno, nie mogę odpuścić.
Zabijam każdą sekundę, aż ujrzysz mą duszę.
Będę działać, będę działać.
Rozejrzałam się po jezdni i ruszyłam z piskiem, zwracając na
siebie uwagę przechodniów.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy Bill jęczał coś pod nosem.
Zacisnął lewą rękę na podłokietniku, a drugą starał się trzymać tak, żeby nie
obijać się o ściany auta.
Cieszyło mnie to, że mogłam chociaż na chwilę pozbawić go
pewności siebie. Jego męska duma trochę ucierpi.
Czy się tym przejmuję? Absolutnie nie!
Kocham szybką jazdę. Uwielbiam tą adrenalinę, która przepływa
przez moje ciało podczas szybkiej jazdy. I to była miłość z wzajemnością. Ta
maszyna uwielbiała, kiedy wyciskałam z niej co się dało.
Hamowanie, redukcja, wjazd w zakręt przy pomocy ręcznego.
Aż pisnęłam z radości na ten dźwięk. I pomyśleć, że za taką frajdę,
całkiem dobrze mi płacą.
- ELISA!
Zaniosłam się jeszcze większym śmiechem. – Boisz się?!
- Kurwa! Ja nie chcę zginąć!
Och, wszyscy chcemy tego samego.
Och, wszyscy działamy po coś.
Och dla Boga, dla fortuny,
Dla miłości, dla nienawiści,
Dla złota i rdzy,
Dla diamentów i kurzu.*
Gdy zbliżaliśmy się do wjazdu na autostradę, ustąpiono mi. Czemu by nie skorzystać i nie wjechać po całej szerokości? Znowu
redukcja, znowu ręczny i wjechałam, robiąc łuk, z wykorzystaniem wszystkich
pasów.
Uśmiech nie opuszczał mnie dalej, a zwłaszcza wtedy, gdy
mieszkańcy LA zwalniali, kiedy manewrowałam między ich autami. Licznik
pokazywał, że jadę 160 km/h. Mogłam docisnąć nogę na gazie, ale nie chciałam,
żeby Wokalista padł mi na zawał.
A może chciałam?
Z perfidnym uśmiechem, przyspieszyłam, a on zasłonił twarz
dłońmi.
- Kocham tą robotę!
No jak dziecko! Kurczę, jak ja dawno tak nie jechałam swoim
autem.
We wstecznym lusterku dojrzałam Forda, którym jechał Lucas.
Próbował mnie dogonić, ale to mu się nie uda. Nie tym autem.
- Elisa, zwolnij!
- Słucham?! – Znowu się wydarłam i zjechałam na prawy pas,
do zjazdu z autostrady.
- Zwolnij, proszę.
- Za dobrze się bawię, Kaulitz, ani mi się śni!
Teraz licznik pokazywał 200 km/h, a dźwięk syreny, dodatkowo
mnie nakręcał. Nie po to ćwiczyliśmy pościgi, żebym miała jechać 100 km/h!
Dzięki tej prędkości czułam się wolna, a Bill był blady. – Nawet nie waż się
wymiotować w tym aucie!
Dopiero gdy od jego domu dzieliły nas cztery przecznice,
zwolniłam i wyłączyłam koguta. Stojąc w małym korku, zdjęłam go z dachu i
wrzuciłam za fotel pasażera.
Dom Kaulitzów był położony w Bel Air, dzielnicy Los Angeles,
położonej u podnóży gór Santa Monica. Wraz z Beverly Hills i Holomby Hills
tworzy Platynowy Trójkąt osiedli tego miasta. Dlatego też, tutejsze
nieruchomości, należą do najdroższych w Stanach.
Rezydencje są dobrze strzeżone i znajdują się z dala od
tutejszych krętych dróg. Nie ma tu nawet chodników, które mają zniechęcić do
spacerowania w tej okolicy, a większość domów nie jest widoczna z ulicy -
otoczone wysokimi bramami, płotami czy wypielęgnowanymi żywopłotami. W dodatku,
budownictwo wielorodzinne jest tu zabronione, bo w dzielnicy obowiązują surowe
przepisy budowlane i architektoniczne, a style wahają się między skromnymi,
farmerskimi po wielokondygnacyjne dworki.
Gdyby nie te surowe przepisy i sąsiedztwo takich gwiazd, jak
Lady Gaga czy Cher, chętnie bym się tu przeprowadziła, bo widok na morze był
przepiękny i warty swojej ceny.
- Mam cię odstawić pod samymi drzwiami, otwórz bramę.
Wokalista bez słowa otworzył pilotem wielką, żelazną bramę.
Do ich domu prowadziła żwirowa droga, a cała posiadłość była
osłonięta wysokimi drzewami i krzewami. Tutaj musiałam już zwolnić, bo nie
chciałam zarysować i pobrudzić karoserii.
Podjazd był w kształcie ronda, a w jego środku stała
niewielka fontanna. A dom? Był piękny, zbudowany w hiszpańskim stylu. Jasnożółte
ściany, wielkie, drewniane okna i okiennice. Nie dało się nie zauważyć
potężnych łuków i ciemnych, drewnianych drzwi. Nawet wieżyczka wyglądała tu
fajnie.
Stanęłam zaraz obok wjazdu do garażu, musiałam jeszcze
poczekać na Lucasa i Toma.
- Nie zaprosisz mnie na kawę? – Zapytałam i odwróciłam się
do niego. – Ojej…aż tak źle było?
Widząc, jak łapie głębokie wdechy i pochyla głowę, odpięłam
jego pas bezpieczeństwa. Przesadziłam z jazdą?
Wysiadłam z auta i obeszłam je, by otworzyć drzwi od strony
pasażera.
- Bill, włóż głowę między kolana.
Nie posłuchał mnie i odpychając mnie na bok, wysiadł z auta.
Zdążyłam złapać go za ramię, kiedy się zachwiał.
- Nienawidzę takiej jazdy po imprezie i śniadaniu.
Poklepałam go po plecach i uśmiechnęłam się – Grunt, że się
nie zrzygałeś, bo bardzo bym się zdenerwowała.
- Bill!
Odwróciłam się gwałtownie na dźwięk czyjegoś głosu i
stanęłam przed nim w razie ataku.
Zza domu wyszła do nas brunetka o azjatyckich korzeniach.
Długie włosy, ciemne oczy, napompowane usta i biust. W dodatku, jej opaleniznę
i figurę podkreślał błękitny kostium kąpielowy. Do ogrodu w sandałkach na
szpilce?
- Gdzie ty byłeś? I gdzie jest Tom? Czemu tak szybko
wyszedłeś z klubu?
Dziewczyna mówiła do niego po niemiecku, a ja nie miałam
problemów, żeby ją zrozumieć, nawet wtedy, gdy mówiła bardzo szybko.
Odsunęłam się od niego, a brunetka od razu go przytuliła.
Skrzywiłam się na ten widok.
- Zawsze wracałeś na noc do domu – odsunęła się od niego i
spojrzała na mnie wymownie. – Zwłaszcza po szybkich numerkach z jakimiś
lafiryndami.
Już otwierałam buzię, żeby jej odpyskować, ale blondyn mnie
uprzedził. – To Elisa – wskazał na mnie, a ja zmrużyłam oczy, oglądając ją od
góry do dołu. – To ona mnie uratowała podczas wypadku.
- I z tego powodu przywiozłeś panienkę, po szybkim bzykanku,
do naszego domu?
- Ktoś tu za moment straci zęby – mruknęłam pod nosem, ale
Bill to usłyszał i złapał mnie za ramię. Chyba bał się, że jej przyłożę.
- Ria, nie bądź niemiła dla gości. – Najwyraźniej rozmowa
dobiegła końca, bo Kaulitz pociągnął mnie w stronę domu. Poczuł się na tyle
pewnie, że złapał mnie już za rękę i zaprowadził do kuchni. – Nie zwracaj uwagi
na jej słowa, czasami bywa wredna, ale to dlatego, że nie ma tu za dużo
przyjaciół.
- Nie tłumacz jej zachowania – zajęłam miejsce na wysokim
stołku, przy wyspie. – Mało mnie ona obchodzi, poza tym, niektórzy najwyraźniej
nie byli nauczeni kultury.
Kuchnia była przepiękna. Cegły na ścianach, drewniane meble,
zioła w doniczkach i świeże kwiaty w wazonie. Tutaj naprawdę można było poczuć
się jak w domu. Apartament, w którym mieszkam z Alanem, utrzymany jest w
nowoczesnym i klasycznym stylu, przez co nie było tak przytulnie, jak tutaj.
- Dobrze, skoro mamy chwilę – postawił przede mną kubek z
kawą, do którego wsypałam dwie łyżeczki cukru i wlałam mleko. Sam został przy
wodzie z lodem i cytryną. – Może powiesz mi coś więcej o tej sprawie?
- Wolałabym poczekać na Lucasa, w końcu to on dowodzi, a nie
ja.
- Nie będę ukrywał, że nie podoba mi się to, jak cię
traktuje – spojrzałam na niego i zmarszczyłam czoło. Oparł się o blat ze
szklanką w ręku. – Widziałem was, jak wychodziliście ze szpitala, a dzisiaj
rano przeszedł samego siebie.
- Nie sądzę, że powinny cię interesować moje relacje z nim.
- Alan mówił…
Przerwałam mu w połowie zdania. – Lucas dostał ode mnie
kosza kilka lat temu. Od tamtej pory skaczemy sobie do gardeł, to urażona,
męska duma – poprawiłam się na stołku. – Właściwie to nie wiem, po co ci to
mówię, to nie twoja sprawa.
W kuchni zapanowała cisza, a ja sięgnęłam po swój kubek,
żeby w końcu napić się kawy. Była całkiem niezła.
Usłyszałam kolejny damski głos, nawołujący Kaulitza.
Dosłownie po chwili, w wejściu do pomieszczenia stanęła drobna blondynka.
Zmartwiłam się widokiem bladej, zmęczonej, dobrze znanej
mi twarzy.
- Elisa? – Bez słowa wstałam z krzesła i przytuliłam ją.
Strasznie schudła. – Słyszałaś o tym, co się stało?
- Tak Natalie, słyszałam – pogłaskałam ją po plecach. – Między
innymi z tego powodu tu jestem. –
Odsunęłam się od niej. Przez stres, blondynka postarzała się o kilka lat.
Zmęczona twarz, cienie pod oczami.
- Czym ona na to zasłużyła?
- Niczym Nat, niczym – pomogłam jej usiąść, a Bill od razu
podał jej szklankę z wodą. – Znajdę ją…a jego zabiję – ścisnęłam jej dłoń
mocniej. – Zabiję jak psa.
- On jeszcze ściga Billa, prawda? – Bardziej stwierdziła niż
zapytała, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Jestem tu po to, żeby was chronić, musimy współpracować.
- Dlatego zostaniesz tu, jako bliska przyjaciółka Kaulitza –
do kuchni wpadł Lucas. – Po wczorajszej imprezie i filmiku z parkingu, w
mediach rozpętała się burza.
- Nic nowego – mruknął Kaulitz. – Śledzą nas jak mogą.
- Co masz na myśli, mówiąc „bliska przyjaciółka” ? –
Wlepiłam ostre spojrzenie w Burnella i skrzyżowałam ramiona. – Mediom zaraz
przejdzie, a ja jestem agentem, a nie laleczką na pokaz.
- Rzecz w tym, Elisa – zaczął Bill. – Że od początku
kariery, nie pokazałem się z żadną kobietą.
- Co oznacza, że nie dadzą sobie szybko spokoju z tobą –
kontynuował brunet. – Agencja na razie ukrywa twoją tożsamość i musimy ukryć
to, że pracujesz w FBI.
- Niby jak?! I dlaczego swatasz mnie z nim – wskazałam ręką
na Wokalistę, który nie wtrącał się już w naszą rozmowę i siedział na blacie.
- Będziesz tylko kasiastą inwestorką – wzruszył ramionami. –
Co nie będzie kłamstwem, biorąc pod uwagę twoje nieruchomości, lokaty i udziały
w paru firmach, których nie sprzedałaś – zanim otworzyłam usta, kontynuował. – A
wasza publiczna relacja – wskazał na mnie i Billa. – Jest dobrym pretekstem do
tego, żebyś miała go na oku cały czas.
- Kiedy ty zdążyłeś to wszystko zaplanować?!
- Zaraz po tym, jak wasze zdjęcia pojawiły się na portalach
plotkarskich. Stary na to poszedł, reszta ekipy uważa, że to dobry pomysł i
będziemy z wami jako nowa ochrona.
- Nie zgadzam się.
- Za późno, Alan załatwia ekipę kosmetyczek i nową garderobę
dla ciebie – na te słowa opadły mi ręce. Jak on mógł mówić o tym z takim
spokojem, jakby oznajmiał mi, że moje auto, jest koloru białego. Czy ich wszystkich
pojebało? Do kuchni wszedł Tom z Rią.
- Czemu masz taką kwaśną minę? – Uniósł jedną brew i
obejrzał całe towarzystwo.
- Chyba nie lubi zakupów.
I przysięgam, że jak uśmiech Billa potrafił mnie rozczulić,
czy sprowadzić moje myśli na niewłaściwy tor, tak teraz miałam ochotę zetrzeć
mu go z twarzy.
Piosenka, której tekst wykorzystałam w odcinku to One Republic - Love Runs Out
Piosenka, której tekst wykorzystałam w odcinku to One Republic - Love Runs Out
Hahah no nie, Kaulitz taki twardziel, a boi się szybkiej jazdy z kobietą :D
OdpowiedzUsuńDlaczego zrobiłaś wredną Rię? Ja ją tak lubię! Jestem ciekawa relacji jej i Elisy, z Bian się w końcu dobrze dogadywały obydwie, więc powinny się polubić :D
Biedna Natalie, nie chcę sobie wyobrażać, co musi przeżywać... Chociaż ci, co nie czytali PS, chyba nie wiedzą?
No i najważniejsze - swatanie Elisy i Billa. No jak na złość :D "Zostaniesz tu" to znaczy, że z nimi zamieszka, co nie? :D Pisz, bo jestem ciekawa, czy dalej będzie w stanie się oprzeć jego urokowi xd
Wszyscy faceci się boją... :/
UsuńRia musi pokazać hierarchię, a jeżeli Kaulitz przegina z panienkami, to ona musi zaprowadzić porządek! :D
Tak, będę musiała podać informację, że ten blog jest kontynuacją, bo nie każdy może to wiedzieć.
Może zamieszka, może nie :P Pisz? Tobie mogę powiedzieć na temat tego swatania dokładnie to samo! :D
Mięczaki...
UsuńHahah no tak, Ria Pani Domu! xd
No przecież piszę! :D
odcinek genialny :P I szczerze nienawidzę Rii za te słowa do Elisy... Głupia baba. czekam na kolejny odcinek :P Jak możesz to powiadamiaj :D
OdpowiedzUsuńPilnuje chłopaków! A co! :D A może ją jeszcze polubisz? Kto wie ^_^
UsuńPamiętam, pamiętam :D
Przybywam na miotle!!!!
OdpowiedzUsuńWięc czytam i sądzę, że fajnie by było gdyby się Kaulitz zrzygał.
Tak słodko sobie jadą i nagle kabum! i wszystko obrzygane.
i już nie wiem co napisać bo jak zawsze mi się podobało xD
Papa :D
Bo skrzydła Ci urwali? :D
UsuńMyślałam nad tym, żeby Nasz szanowny gwiazdor puścił bełta, ale już nie chciałam tak bardzo wjeżdżać mu na dumę! No i jakby auto obrzygał, to byłoby z nim ciężko. Ellie bardzo kocha swój samochód!
Życie jest brutalne!
UsuńA wiesz, jakby obrzygał to by przynajmniej fajna rozrywka, znaczy się jak ona by chciała go wtedy zabić. Powinien się zrzygać. Niech następnym razem to zrobi xD Co do moich skrzydeł...tak urwali dostałam wyniki egzaminu xD Już ich nie mam ale miotła też nawet i dobra ;p
Mam cichą nadzieję, że 10 paragraf wstawisz bardzo szybko, bo nie żebym narzekała ale wydaje mi się, że piszesz coraz krótsze części ;-; Ale jak mówiłam, może mi się wydaje....
Hehehe strasznie mi sie podoba odcinek. Jestem ciekawa dalszego zbiegu wydarzeń miedzy elisa i Billa. 😊😉 Czekam na następny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. Wydarzeń planuję sporo, więc sądzę, że nudno między nimi nie będzie.
UsuńI witam na pokładzie! :D
Kaulitz - pipa.
OdpowiedzUsuńTo chyba bardziej do niego pasuje niż Kaulitz - twardziel. I wcale się nie sugeruję jego wyglądem. Wcale!
na początku myślałam, że Bill będzie zachwycony jazdą z kogutem, bo faceci chyba lubią takie zabawki. Szkoda tylko, że prawie puścił pawia. Biedny.
Ria mi się spodobała od razu.
Widać, że się martwi, że nie pozwoli zrobić krzywdy swojej rodzinie. Taką ją widzę, mimo tego, co w prawdziwym życiu wydarzyło się między nią i Tomem. Wygląda na taką, która będzie bronić najbliższych.