*
- Bądź grzeczna, bo mamy gapiów.
Jego ciepły oddech, który dosięgnął moich ust, sparaliżował
mnie. Kurwa, czy on musi tak działać?!
Kiedy przesunął językiem wzdłuż linii zetknięcia moich warg,
rozchyliłam je automatycznie. Nie wahał się ani chwili i jego język znalazł się
wewnątrz moich ust.
Mruknęłam cicho, kiedy przyciągnął mnie do siebie, tak, że
zetknęłam się z jego klatką piersiową. Ręka Billa powędrowała na moje plecy, a
druga błądziła na udzie.
W chwili, gdy zdawało mi się, że nie wytrzymam naporu jego
ust, on zaczął delikatnie ssać moją dolną wargę, przesuwając po niej językiem.
Temperatura mojego ciała rosła, a jego język znowu wsunął
się między moje wargi i dalej pieścił mój język, zęby, kąciki ust.
Bill położył moje ręce na swojej szyi.
I wreszcie zrobiłam to, co chciałam już od początku:
wsunęłam palce w jego włosy, które mimo lakieru, nie stawiały oporu.
- Bardzo przekonujące przedstawienie, O’Donell – na dźwięk
głosu Lucasa, odskoczyłam od blondyna jak oparzona. – Bardzo wczuwasz się w
swoją rolę.
- Przyłożę ci kiedyś, Burnell – syknął na niego Bill i
odpalił papierosa.
- Jak ci się uda, to nawet ci nie oddam.
Stanie między nimi, nie było dla mnie dobrym położeniem.
Przynajmniej tak mogło mi się wydawać.
Nie, to było cholernie złe położenie.
Z trzęsącymi się dłońmi, wróciłam do mycia naczyń. Miałam
nadzieję, że to pomoże mi się uspokoić…i Lucas też odetchnie.
Nie chciałam go ranić, ani robić nadziei. Teoretycznie
całowaliśmy się tylko raz i nie rozmawialiśmy o tym incydencie, więc skąd ja
miałam wiedzieć jak Lucas to odbierał? Nie przysięgaliśmy sobie po tym miłości,
aż do grobowej deski.
Za to Bill był prostym w zrozumieniu i obsłudze facetem. Nie
chciał żadnych przytulanek, zapewnień czy deklaracji. Seks bez zobowiązań – to
jego nieoficjalna wizytówka. Kto uwierzy w to, że dalej jest prawiczkiem i
czeka na swoją jedyną? Nikt, kto widział go na jakiejkolwiek imprezie, proste.
- Zamienię jeszcze parę słów z ekipą i możemy jechać do
domu, więc grzej silnik, Burnell.
Zanim Bill wyszedł z kuchni, zdążył pocałować mnie w skroń…na
oczach Lucasa.
Przymknęłam powieki i oparłam dłonie o blat.
To nie tak miało wyglądać, on nie mógł owijać mnie wokół
palca. Pracuję, mam obowiązki, zobowiązania, a on prawie połowę życia się bawi.
Nie myśli o tym, by nie narazić bliskich na zemstę psychopaty, nie zastanawia
się codziennie, czy nie dostanie kulki, nie wertuje kodeksów karnych, by
bandyta nie wyszedł na wolność przez kruczek prawny. Nie powinien istnieć w moim
świecie, a ja w jego.
- Wiesz… - zaczął Lucas, a ja dalej tkwiłam w swojej
pozycji. – Mówiąc, że macie udawać parę, nie miałem na myśli takich zagrań. – O
dziwo, jego spokojny ton głosu, nie działał na mnie uspokajająco, jak powinno
być. Nawet nie miałam na tyle odwagi, by otworzyć oczy i się z nim zmierzyć, co
było wprost śmieszne. – Mam nadzieję, że pamiętasz, po co tu jesteśmy, co mamy
do zrobienia…i to, że pracujemy według kodeksu. Chyba nie muszę przytaczać
tego, o jaki podpunkt mi chodzi.
- Nie spoufalać się z ofiarą – wyszeptałam i w końcu
otworzyłam oczy.
Z jego wyrazu twarzy, nie mogłam nic odczytać. Pokerowa
twarz.
Nie oddychał niespokojnie, nie wiercił się w miejscu, nie
gestykulował. Tylko stał oparty o ścianę i obserwował mnie. Tak zwyczajnie, jak
nigdy.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało – skrzyżował ramiona. –
Należysz do tego typu kobiet, którym powinno się kłaść do stóp cały świat. Ja
to wiem, Kaulitz również.
- Lucas… - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Tylko, że on chcę cię złamać dla własnego widzimisię,
przez co twoja siła woli osłabnie, a ja tego nie chcę. Zatłukę go, jeżeli do
tego dojdzie. Nie zmarnujesz swojego życia, swojej kariery, siebie, dla jego
chwilowej zachcianki – odbił się od ściany i podszedł do mnie. – Wiesz, że
zaraz po tym, jak w ciebie włoży, będziesz dla niego nikim innym, jak kolejną
panienką do łóżka.
- Nie dojdzie do tego – potrząsnęłam głową, by wyzbyć się
tej myśli. Seks jest wykluczoną sprawą.
A może tylko tak myślałam? A może rzeczywiście chciałam
dzikiego, wyuzdanego seksu z gwiazdą rocka, która ma w sobie ten magnes, co
przyciąga tabuny panienek?
- Nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz.
- Możemy już jechać!
*
Wszystko będzie dobrze.
Musi być dobrze.
Jak zawsze.
Od Magdeburga do Los Angeles. Od 2001 do roku, w którym
żyjemy i dalej. Zaczynaliśmy w garażu. Z dna, sięgnęliśmy na szczyty.
Teledyski, radio, programy telewizyjne, gazety, filmy…to teraz nasza
rzeczywistość.
Wszystko będzie dobrze.
Tu nie chodzi o pieniądze…a może?
Żyjemy na zachodnim wybrzeżu, w słonecznym Los Angeles. Mam
duży dom, gdzie mieszka moja rodzina. Często jeżdżę poza miasto i bawię się w
każdy weekend. Dostaję kasę za to, że jestem, za to, że się dobrze bawię.
Pijemy i balujemy całą noc.
Zdobywanie majątku nie zabrało mi dużo czasu.
Mam platynowe płyty, mam nagrody. Mam cholernie dużo .
Z dna na szczyt.
Jesteśmy o lata świetlne od miejsca, w którym zaczynaliśmy.
Wszystko jest w porządku.
Gówno jest w porządku!
Obiecałem sobie, że nie będę skurwielem, że nie będę ćpał,
nie będę pił w takich ilościach, rzucę palenie…zakocham się…
Jedno, wielkie, gówno. Tak określę to, w co się wpakowaliśmy
za małolata.
Zdobywanie świata, podbijanie serc nastolatek, zbijanie
majątku.
Byliśmy w każdym zakątku świata, uwielbiają nas tabuny
kobiet i dziewczyn, mogę rzucać pieniędzmi na prawo i lewo…ale co z tego? Nie
mam z kim dzielić się tym szczęściem.
Bian…to wspaniała kompanka życia, która zbłądziła z dobrej
drogi, jak my wszyscy. Przeze mnie zaczęła pić…ćpać. Niemal doprowadziłem do
jej końca. O ile on już nie nadszedł.
Nie wiemy gdzie jest, nie wiemy czy żyje, nie wiemy nic.
I jeszcze ta cała O’Donell.
Piękna kobieta, która nie zgłupiała od nadmiaru pieniędzy i
nie głupieje od rozgłosu. Jeszcze.
Sierota, która doskonale poradziła sobie w życiu. Ma
wspaniałych przyjaciół, , którzy dobrze jej życzą, którzy oddaliby życie za
nią.
A ja, w tym momencie naćpany idiota, zazdroszczę jej tego.
Naćpany?! Nie, do cholery, na zejściu, które miesza mi w
głowie i nie pozwala spać.
Zmęczony życiem, zmęczony bezsilnością.
Spojrzałem w lewo, gdzie Elisa leżała niemal na krańcu
łóżka, jakby bała się mnie. Chyba odrzuciło ją po tym, jak usilnie chciałem
dobrać się do jej majtek. Żeby zapomnieć. Żeby nie myśleć.
Ostrożnie odrzuciłem na bok kołdrę, żeby jej nie obudzić i
nie zdenerwować. A może nie chciałem, żeby znowu przyłożyła mi lufę swojej
broni, którą trzyma pod poduszką, do mojej głowy.
- Nie każ mi tego
robić. Ozerov na pewno by się ucieszył na wieść o twojej śmierci, a ja nie chcę
dać mu tej satysfakcji – odsunąłem się od niej, dzięki czemu schowała broń pod
poduszkę. – Idź już spać, jestem zmęczona twoim rozrywkowym trybem życia,
Kaulitz.
Jak facet ma nie zwariować, kiedy taka kobieta, leży niemal
naga w jego łóżku? Bo jak inaczej można określić kawałek jedwabnej szmatki,
która okrywała jej ciało?
Najdelikatniej jak mogłem, wstałem z łóżka i biorąc po
drodze portfel, skierowałem się do łazienki, która przylegała do sypialni.
Przed nagraniem, wciągnąłem za dużo, więc zejście było nie
do zniesienia. Bolała mnie głowa, zalewałem się już potem, trzęsły mi się ręce…
Wyciągnąłem spod zlewu towar. Alex załatwił to gówno
mocniejsze, niż ostatnim razem. Dzieciak, który mu to sprzedawał, został
złapany, więc musiał poszukać kogoś innego. Ta zmiana niekoniecznie była dobra.
Na blacie było wolne miejsce, więc wysypałem trochę proszku
i schowałem z powrotem resztę. Nikt z FBI nie mógł się o tym dowiedzieć, bo
poszedłbym siedzieć. Swoją drogą, dziwiło mnie to, że nikt z nich, jeszcze nas
na tym nie nakrył. Są jak wrzody na dupie.
Kartą kredytową rozdzieliłem porcję na dwa równe paski i
usiadłem na sedesie.
Potrzebne mi to? Może sobie daruję?
Znowu nie prześpię nocy, przed wyjściem na imprezę będę
musiał wciągać kolejną działkę…
Zwinąłem banknot w rulonik i nachyliłem się nad pierwszą
kreską.
*
Bill cały czas wiercił się w łóżku, co nie dawało mi zasnąć.
Już samo to, że w przypływie nerwów przyłożyłam mu do głowy broń, nie dawało mi
zasnąć. Nie chciałam tego, nie chciałam stracić kontroli. Czasami jego
zachowanie wytrącało mnie z równowagi. Był chodzącą sprzecznością.
Nie strzeliłabym, on dobrze o tym wiedział, ale dopiero to,
ostudziło jego zamiary.
Leżałam na boku, więc nie widział czy śpię. Najwyraźniej mój
miarowy oddech go zmylił.
Delikatnie odrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Usłyszałam jak
brał coś z torby i poszedł do łazienki.
Jak wracaliśmy do domu, Kaulitz nie wyglądał najlepiej. Mimo
cudów, jakie wyprawiało na jego skórze kalifornijskie słońce, jego twarz
zdawała się być blada.
Może jednak potraktowałam go za ostro? Przecież nie mogłam
pozwolić na to, żeby wszedł mi na głowę i nie mogłam dopuścić do zbliżenia,
kiedy nie było to konieczne.
Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka. Musiałam sprawdzić, czy
wszystko z nim w porządku.
Zapukałam delikatnie w drzwi, ale nie dostałam żadnej
odpowiedzi. A jeżeli on zemdlał albo zasłabł?
Otworzyłam szeroko drzwi, z czarnymi myślami w głowie, ale
widok, jaki zastałam, rozbudził mnie momentalnie, chociaż chciałam, żeby okazał
się snem. Bill szybko poderwał się do góry i chciał zasłonić to, co leżało na
blacie, ale ja dobrze to dojrzałam.
Potarłam skronie i oparłam się o framugę.
- Jak długo to trwa?
- Elisa…
- Posłuchaj mnie teraz uważnie – zmrużyłam oczy i
kontynuowałam. – Moi ludzie pilnują ciebie i twoich bliskich dwadzieścia cztery
godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Zabierają im godziny, a nawet dni
wolne, żeby z nami byli i chronili was od bardzo niebezpiecznego człowieka,
który jest dezerterem rosyjskiej jednostki specjalnej. Padają z sił, kiedy ty,
naćpany i nawalony w trzy dupy, bawisz się w najlepsze, nie mając na uwadze
tego, że ściga cię człowiek, dla którego dziecinadą jest zabicie cię.
- Proszę…
- Nie przerywaj mi! – Podeszłam do niego i szarpnięciem,
usadziłam na sedesie. – Ja i Lucas, jesteśmy z tobą non-stop. Nie dość, że
sprawa zabiera nam życie prywatne na czas nieokreślony, to ze zmęczenia,
dochodzi między nami do zgrzytów. Odkąd wróciłam, spałam może dziesięć godzin,
a Burnell pewnie mniej – nachyliłam się tak, żeby spojrzał mi prosto w oczy. –
Czy to jest według ciebie w porządku?
- Nie.
- Świetnie – posłałam mu jadowity uśmiech. – A teraz
grzecznie odpowiesz mi na pytania, albo stawiam na nogi moich ludzi i panów z
wydziału narkotykowego. Zgaduję, że będziesz ładnie współpracował, bo nie
chcesz iść do paki.
- Dobrze, tylko wyjdź na chwilę, bo muszę – wskazał ręką na
blat. – Proszę, kiepsko się czuję, mam mocne zejście…
Bez skrupułów strąciłam działkę do zlewu i spłukałam ją, a
Kaulitz złapał się za głowę.
To nie mogło krótko trwać. Był cały mokry, blady i trzęsły
mu się ręce. Objawów takiego stopnia nie miał człowiek, który wciągnął trzeci
raz. Nawet nie wiem, co on miał. Heroina, kokaina, amfetamina…metaamfetamina?
Przecież on się niszczy.
- Ile to już czasu?
- Trawka od gimnazjum, cięższe rzeczy odkąd pojawiła w
zespole Natalie i Bian – zamrugałam szybko oczami. Zaraz, zaraz…Natalie była z
nimi już przy kręceniu pierwszego teledysku, a Bian pojawiła się jakiś rok
później…siedem lat?! – Bian była rozpieszczoną nastolatką, w dodatku była dla
nas egzotyczna, wiesz, amerykańska, nadziana nastolatka. Nie była nowicjuszem,
więc nas w to wprowadziła.
- Bian?! – Nie mogłam uwierzyć w to co on mi teraz mówił.
Byłam pewna, że to oni ją w to wciągnęli. Rothfield wychowywała się w porządnym
domu, więc nie mogłam w to uwierzyć.
- Przez rozwód zrobiła się strasznie kapryśna, dostawała
wszystko, a ty dałaś się nabrać na jej anielską buźkę. Jak my wszyscy, a
zwłaszcza ja – potarł twarz dłońmi, a następnie oparł o nie czoło. – Pieprzyliśmy
się jak króliki, ćpaliśmy ile się dało, zdobywaliśmy świat, a ona nagle
zniknęła. Złamała mi serce, zacząłem zaliczać panienki, nie żałowałem alkoholu,
nie przestałem ćpać. I tak do dzisiaj – wypuścił głośno z ust powietrze. –
Pewnie, że mnie to męczy, ale udaje mi się zapomnieć o tym, co sobie obiecałem,
a jak skończyłem. Na pewno czytałaś te wszystkie wywiady i bzdury typu, czekam
na tą jedyną, wierzę w miłość do grobowej deski, nie biorę lasek spod hotelu.
- A to prawda, czy nie? – Podniósł głowę i spojrzał na mnie,
uśmiechając się delikatnie.
- Mimo rozwodu moich rodziców, wierzyłem w to, co mówiła mi
mama. Prawdziwa miłość istnieje, każdy ma swoją drugą połówkę, nie można
traktować kobiety, jak przedmiotu, bo mają uczucia. Tom w to nie wierzył. Tylko
odkąd Bian uciekła, a on poznał Rię, role się zmieniły. On uwierzył w miłość, o
której mówiła mama, a ja uwierzyłem w tą od pierwszego włożenia, do wyjazdu z
danego miasta. – Machnął ręką. – Nie chcę już o tym rozmawiać. I tak za dużo o
mnie wiesz.
- Nie wiem, gdzie trzymasz towar.
- Już nie mam.
- Ty naprawdę chcesz, żeby przeszukali ci dom i wsadzili do
pierdla.
- Pod zlewem, za ręcznikami.
I rzeczywiście była tam paczuszka z tym syfem. Nie miałam
najmniejszego zamiaru mu ją oddać, czy schować gdzie indziej.
- Podnieś się – posłusznie wstał i stanął obok mnie.
Uniosłam deskę do góry i wyciągnęłam w jego stronę woreczek. – Myślę, że wiesz,
co masz z tym zrobić.
- Wciągnąć kreskę? – Zaśmiał się i wziął ode mnie narkotyki.
– Gdybyś nie była z policji, to bym tego nie zrobił.
- A gdyby zamiast mnie, stała kobieta, którą kochasz?
- Nie znajdzie sią taka, przecież jestem skurwysynem – nie patrząc
na mnie, wysypał zawartość do toalety, podpalił torebeczkę i dorzucając jej
skrawek, spuścił wodę. – Zadowolona?
- Na razie tak.
- Może jakaś wymiana informacji, skoro mamy kółko różańcowe?
- A po co ci to? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Żebym nie czuł się gorszy?
- Poczujesz się jutro, bo już wymyśliłam ci karę – wyszłam z
łazienki i zamierzałam się położyć, kiedy Bill złapał mnie za rękę i zatrzymał.
– Nie patrz tak na mnie, nie powiem ci co to za kara. W pełni na nią
zasłużyłeś. Chociaż – przerwałam na chwilę, by przytrzymać go w niepewności. –
Nie, nie powiem. Powiem tylko, że kiedyś to może ci się przydać – puścił moją
rękę i wróciłam do łóżka.
- Wezmę prysznic i wracam.
Ta rozmowa w łazience
dała mi sporo do myślenia.
Sytuacja, która zaistniała między Billem i Bian, była ich
wspólną winą. Tylko przez nią i jedno i drugie, pogubiło się w tym, co robi.
Dodatkowo, dorastanie w świecie show-biznesu nie było łatwą sprawą. Nie mogłam
na ten temat dużo powiedzieć, chociaż też nie miałam z górki. Różniło nas tylko
to, że ja nie obracałam się w towarzystwie ludzi, którzy dążyli do sławy po
trupach, nikt nie wytykał mi błędów w gazetach, czy na portalach.
Dobra, miałam lżej.
Ale to dlatego, że znalazłam się w odpowiednim miejscu, w
odpowiednim czasie i trzymałam się odpowiednich ludzi.
- Wymiana informacji, powiadasz…-zaczęłam, kiedy wrócił do
łóżka. Musiał brać chłodny prysznic, bo poczułam na skórze dreszcze. I nie, nie
były spowodowane tym seksownym zapachem. – Poznałam kogoś i za tą osobę wyszłam
za mąż – pokazałam mu jaśniejsze miejsce na palcu, które codziennie zakrywam
jakimś pierścionkiem. – Byłam święcie przekonana, że jestem w nim zakochana,
tak, że zabiłabym za niego i dla niego. Nie sądzę, że kojarzysz sprawę, którą
media okrzyknęły „sprawą Grabarza”…
- Nie kojarzę.
- Facet zakopywał żywcem, w trumnach, kobiety, o podobnej
urodzie. Na terenach San Bernardino znaleziono cmentarzysko. Łącznie
wykopaliśmy 15 trumien. Nie będę ci mówiła o odstępach czasowych, w jakich
kobiety zostały zamordowane, ani o tym, jak to wyglądało, bo nie zamierzam cię
straszyć na noc. W każdym razie, prowadziłam tę sprawę ze swoim mężem.
- Dowiedziałem się od Fox, że on zginął.
- Oficjalnie, mój mąż spłonął razem z resztą
funkcjonariuszy, kiedy wchodzili do domu podejrzanego. Miałam iść z nimi, ale
kazali mi zostać, a wręcz przykuli kajdankami do uchwytu w aucie. Nie podobało
mi się to i nie zgadzałam się na wejście ludzi do domu. I miałam rację –
położyłam się na wznak, byleby nie widzieć jego twarzy, a zwłaszcza oczu. – W domu
była bomba, wszyscy zginęli, a ja nie mogłam tam wbiec i ich ratować, bo z tych
kajdanek nie można się wydostać.
- Przykro mi.
- Zginęło pełno ludzi, doświadczeni funkcjonariusze, a także
ci, co dopiero zaczynali pracę…ale ten skurwiel nie zginął.
- Ale…
- Mój mężuś wyszedł cało z wybuchu i uciekł – zaśmiałam się
ironicznie. – Nie było go dwa lata i niedawno się pojawił.
- To gdzie on jest i jak media go nie wyłapały?
- Słabo kapujesz – usiadłam na wprost niego. – Mój mąż to
Jeremiah O’Donell, dla ciebie znany jako Alexander Ozerov. Ten sam, który
porwał Bian i ten sam, który ściga ciebie.
Łee kurwa.
OdpowiedzUsuńLiczyłam na party.
Ale okej i tak jestem z ciebie dumna.
Mmm....ale Bill nadal jest Skurwielem xd Dobra to tak; Bill wypieprzy Elisę Lucas ich nakryje oni to mają gdzieś jada dalej. Potem ona będzie w ciąży i no... ćpałam.
Serdelku nie pogniewam się jak będziesz częściej coś wstawiac xd
♥♡♡♡♡♡♥
Ćpałaś? Dobry powód by odebrać Ci prawa rodzicielskie! :D
UsuńOch, kiedyś się doczekasz tego party :D
Ćpałam... jezu się czepiasz ; p W moim stanie mogę bo nic innego nie zrobię jak ja z łóżka nie mogę wstać. Tobie je prędzej odbiorą. Mam nadzieję że się doczekam ; D
UsuńKocham twoje opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuńJednym słowem wspaniale!
Nie wiem co jeszcze napisać...
Po prostu pisz dalej :p
Ojej, cieszę się :D
UsuńA ty po prostu bądź i dodawaj mi dalej skrzydeł! :)
A ja piszę dalej.
Ten rozdział jest taki... przykry... Serio, nie wiem co mam więcej napisać, bo wprowadził mnie w jakiś dziwny stan jakiejś dziwnej zadumy i... no i tak siedzę i wiem, że wypadałoby napisać coś konkretnego, ale nic nie przychodzi mi do głowy...
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twojego pomysłu na tę historię. Tyle.
Wiem, że przykry...ale po burzy, zawsze wychodzi tęcza, prawda? Nadejdą te wesołe chwile...za jakiś czas :)
UsuńPomysłów jest jeszcze pełno!
Ale co mi pozostaje napisać?
Ellie, królową dramatów? xD Żartuję :P
Smutny wcale nie oznacza zły! <3
UsuńHaha to ja czekam na te pomysły :D Szkoda, że ja nie jestem taka kreatywna xd
A moze jestes ale szkolisz moja cierpliwosc? :D
UsuńNie pozwól, aby Elisa dała dupy Billowi!! Bo inaczej ja tb przyłożę broń, do głowy i nie zawaham się strzelić!! Zapamiętaj to sobie...
OdpowiedzUsuńKtoś (Lucas) jest strasznie zazdrosny. Ona to ma branie.
Szczerze, to dziwnie czytać o złym Billu. Zazwyczaj w opowiadaniach jest tym grzecznym...ale u ciebie jest super!
Czekam na nexta, Pozdrawiam :p
P.S Na serio dostaniesz wpie.dol, jak okaże się taka łatwa! Pamiętaj, wiem gdzie mieszkasz :p
Zapomniałam jeszcze tego napisać. Gapa. Ze mnie hehe, też cię kocham :)
OdpowiedzUsuńLucas musi być nieźle zagotowany, kiedy ogląda Elisę z Billem. Skoro mu się podoba, to zapewne nie jest mu łatwo poradzić sobie z tym. Współczuję my, chociaż wcześniej trochę mnie już denerwował.
OdpowiedzUsuńJak pisałam wcześniej, podoba mi się ta zmiana perspektywy na Billa. Dobrze jest poznać jego myśli. Natomiast nie podoba mi się to, że bierze narkotyki. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, bo nie chciałabym, żebyś uśmierciła go właśnie przez te używki.
Uważam, że Elisa postąpiła dobrze, wyrzucając mu to, może jakoś przemówi mu do rozumu.